poniedziałek, 29 czerwca 2015

Squirrle cz.3

Pamiętam jeszcze, jak udało mi się wdrapać na sufit. Sama nie wiem jak to zrobiłam - długie i ostre szpony pozwalały mi sie widocznie uczepiać ścian. Obróciłam głowę o 360 stopni. Pasek na szyi, nie pozwalający mi wcześniej wykonać tej czynności, pod wpływem brudu i kurzu, pękł. Sama nie wiem po co go dali - widocznie po to aby animatron nie obluzował sobie głowy. Było to bez sensu, a kiedy mogłam obrócić głowę niczym kameleon, wywołałam szok u postaci na dole.
Za dużo twarzy dookoła. Animatrony krzyczały przed siebie, ich rysy mieszały się, wywołując zwarcia w moim programie. Złoty miś umknął z mojego pola widzenia. Do oczu zaczęły mi napływać sztuczne łzy, po chwili z niezmierną szybkością,  zawróciłam umykając w głąb ciemnego korytarza.
Gnałam po suficie tak szybko, że animatronikowe oko nie było w stanie wykryć ruchu. Nie byłam w stanie się nigdzie schować - rozglądałam się na próżno, jednak ciemny korytarz był opustoszały, w powietrzu unosił się zapach stęchlizny, ściany były pokryte nienaturalnym śluzem. Musiałam znajdować się w starej części budynku.
 Trafiłam kilka razy na drzwi, jednak nie byłam w stanie ich otworzyć. Zablokowane, lub zakluczone, nie reagowały na drapanie metalowych szponów. Zdałam sobie sprawę, że grupa animatroników, nadal podąża za mną. Chcąc się przed nimi schować, zaczęłam brutalnie odrapywać drzwi z farby. Jednak te nie dawały za wygraną. Żarówki w moich oczach oświetliły ciemny korytarz, a ja wykryłam błysk metalu.
Wentylacja.
Szybko wcisnęłam się przez wąskie przejście. Otoczyły mnie cztery ciasne ściany blokując dopływ powietrza, jednak ono nie było mi potrzebne. Skryta w cieniu  wentylacji nasłuchiwałam, jak metalowe stopy animatroników wybijały głuche rytmy przy poruszaniu się.
- Hej, gdzie jesteś!? Nie zrobimy ci krzywdy! - usłyszałam czyiś głos.
- Ona się was nie boi - do mych sztucznych zmysłów doszedł znany głos z nutą dezaprobaty. - To wy powinniście się jej bać.
Ogarnęła mnie gwałtowna złość. Co prawda nie miałam wgranych plików symulujących agresję, jednak mieszając inne uczucia byłam w stanie ją uzyskać.
- Jest niebezpieczna? - niknący z daleka głos pobrzmiewał wahaniem.
- Mało powiedziane - burknął Fredbear. - To ona  właśnie mnie tak rozdrapała, że przenieśli mój transport do pizzerii, o kolejne 2 miesiące.
Szuranie metalowych stóp ucichło. Puste ściany korytarza, przeniosły do mojej wentylacji, głuche westchnienie jednego z animatronów.
- Myślisz, że pracownicy o niej wiedzą?
- Wątpię. Jedynie poprzedni właściciel, zgodził się na przetransportowanie animatroników z fabryki do jego  lokacji, jednak zanim zostały one naprawione, lokacja się zmieniła. Następny właściciel, te które odnalazł, oddał na złom, jednak jestem pewien, że w obecnej lokacji możliwe jest to, że znajdziemy to inne animatrony.
- Nie zgadzam się na ich szukanie, Dashie - odparł  stanowczo kobiecy głos. Nie miałam zamiaru słuchać dalej ich rozmowy. Wycofałam się w cień wentylacji, podążając korytarzem metalowych ścian.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Przepraszam, że takie krótkie, ale ostatnio nie miałam czasu ;(
Miałam jeszcze dać zdj obrazka Dashiego ( ͡° ͜ʖ ͡°)  ale zgubiłam go xD
Kiedyś go znajdę xD

1 komentarz: