Ja... ja... byłam odnowiona! Zamiast małej kity na końcu ogona miałam teraz puszysty ogon lisa. Uzupełniono braki w kostiumie. Pysk został zszyty i ogólnie byłam tak jak byłam na początku. Jednak żal mi było biednego pieska. Został prawie rozmontowany i wyglądem przypominał Bonnie'go albo Mangle, a nie wesołego kundelka jakim był dawniej. Wciąż był jednak sprawny i mógł chodzić. I 12 AM. Chciałam wykorzystać moje nowe ciało. I ogólnie, nową mnie. Poszłam do korytarza i stanęłam przed strażnikiem. To był nowy gość, nie wiedział jeszcze zbyt wiele. Krzyknął kiedy mnie zobaczył.
- Proszę, nie krzycz... - powiedziałam.
I to był mój pierwszy wyczyn... To nie był jakiś wrzask czy zniekształcone mruczenie lecz prawdziwe, zrozumiałe słowa.
Strażnik był przerażony. Zaczęłam iść trochę śmielej.
- Nic ci nie zrobię. Nie jesteśmy źli.
Pyknął mi kilka razy w oczy. Ja byłam łagodna. Rozmawiałam z człowiekiem bo ludzku... TO JA?!
***
Przepraszam skarby że krótkie ale weny brak. ;<
Pierwsza!
OdpowiedzUsuńMiło było czytać :) Naprawdę, masz talent. Szkoda tylko, że krótkie... Myślałaś nad robieniem większych przerw i dłuższych opek?
~ Pan Brzechwa
Dziękuję <3. Mogłabym robić dłuższe opowiadania, oczywiście. W następnym tygodniu postaram się napisać takie :>
UsuńTY!
UsuńCo "JA!"? XD
UsuńBędzie gadać z ludziem? :O to ma fajo :P
OdpowiedzUsuń